a na koniec dnia całkiem niezła dawka adrenaliny… ;)

Jednak ‘poszłam na łatwiznę’ i by pokazać Mojej Córce prawdziwe wielkie słonie, które można karmić i dotykać – (zamiast na wolności ;)) pojechałyśmy do pewnego Parku na drodze do KL, którego nazwy już nawet nie pamiętam. O ile Sara i reszta tłumu pałała wyraźnym entuzjazmem o tyle Mi serce się krajało na widok wielkich łańcuchów, na nogach tych zwierząt:(

Dałam się nawet namówić na przejażdżkę (choć było to zaledwie kilkanaście kroków -i dobrze!) na grzbiecie słonia, ale już na kąpiel ooo nie! Uwielbiam spontaniczne akcje i uczestnicy wyglądali na szczęśliwych… Ale pływać w ‘wannie i kuwecie’ jednocześnie – a feeee podziękowałam! ;P

Dzień ten zapamiętam bardzo dobrze!!! I nie chodzi o słonie… Na własnej skórze przekonałam się ile może zdziałać pozytywne myślenie, zwłaszcza w krytycznej sytuacji…:)

Kto Mnie zna to wie, że zakręcone akcje to u Mnie codzienność, ale tego dnia pobiłam chyba swój rekord! Na drugim końcu świata, sama z 7mio latką – w kilka minut pozbyłam się plecaka ze sprzętem, pieniędzmi i paszportami! Zostawiłam go jakimś sposobem (choć całą podróż wręcz był przyklejony do moich pleców) przy stoliku w Kawiarni Słoniowego Parku! Zorientowałam się po dobrych 30stu kilometrach jadąc już w stronę Kuala Lumpur, że plecaka nie ma na pokładzie samochodu i… byłam naprawdę w szoku! Pierwsza myśl była taka, że kierowca przy przenoszeniu naszych bagaży gdy miałyśmy przesiadkę w Parku, pomylił plecaki. Jednak po kilku telefonach nadzieja na to umarła:(Doznałam prawie ataku serca, do tego łzy i przerażenie – no pokazałam Swojej Córce, że Mama jednak jest słaba, ale jak w takiej sytuacji trzymać fason!;)Sara była dzielna i wciąż powtarzała: Mami myśl pozytywnie, przecież to nasz plecak to do nas wróci! I naprawdę wrócił, a raczej dojechał z innym kierowcą tej samej firmy transportowej, który zobaczył pozostawiony plecak i bez grzebania w nim zabrał ze sobą jadąc do biura w Kuala Lumpur! Po godzinie gdy miałam swój plecak w rękach z całą zawartością byłam najszczęśliwszą osobą w całej Malezji!!! Kierowca też wyglądał na szczęśliwego z 20$ znaleźnego w ręku:)

Mówi się, że głupi ma zawsze szczęście – a Ja wole wersję, że Pozytywnie Zakręcona ma Zawsze Szczęście!!!:)

Malezja 2011-07-02

 

show hide 3 komentarze/-y

Agnieszka - Hehe a ja w Paryżu na środku ruchliwego placyku tez zostwiłam torbę ze sprzętem i dokumentami… wróciłam za jakieś 10-15 min i była… heheh mój Anioł Stróż jej pilnował :)

Wojtek - Ja kiedyś na Damraku (gdyby ktoś nie wiedział jest to główna ulica i deptak w Amsterdamie, prowadzący od dworca kolejowego do samego centrum starówki – tysiące ludzi co minuta) grałem na gitarze, miałem ze sobą plecak z całym swoim dobytkiem – portfel, dokumenty, bilet powrotny do Polski itp. Po zarobieniu kilku groszy wylądowałem gdzieś na obrzeżasz Amsterdamu i po jakichś 2 godzinach zauważyłem, że nie mam plecaka. Przeżyłem szok, ale mimo wszystko w jakiejś naiwności wróciłem się.
Plecak był na samym środku deptaka, nie gdzieś pod ścianą na uboczu, tylko na samym środku, a ludzie omijali go, chyba przerażeni groźbą jakiejś eksplozji albo coś w tym stylu, jednak nadal jestem w szoku, że na głównej ulicy taki stan rzeczy trwał przez 2 godziny. Ze środka oczywiście nic nie zginęło.

Madlen - Jestes WIELKA!!!!

Your email is never published or shared. Required fields are marked *

*

*

There was an error submitting your comment. Please try again.

Notify me of followup comments via e-mail. You can also subscribe without commenting.